Z radością i satysfakcją przedstawiamy nową książkę ks. Jerzego Banaśkiewicza, profesora Seminarium Duchownego, kapelana KIK-u, duszpasterza akademickiego, kapłana od lat związanego z Radomiem, parafią katedralną, obecnie proboszcza św. Teresy, dziekana, powszechnie uznawanego za mistrza sztuki kaznodziejskiej.
Tym razem jego przemyślenia i emocje zostały "zapisane liryką". Taki też tytuł nosi zbiór wierszy, który pojawił sie niedawno za sprawą Wydawnictwa Diecezjalnego Sandomierz, w opracowaniu graficznym Jerzego Kutkowskiego, ze zdjęciami w jego wykonaniu, z okładką zaprojektowaną przez Dariusza Krajewskiego.
Dla wielu spośród nas będzie to może pierwsze spotkanie z poezją ks. Infułata, bo znali ją początkowo tylko wtajemniczeni zanim wyszła z ukrycia.
"Świetny debiut utalentowanego poety" z roku 1962 zaprezentował czytelnikom "Przewodnika Katolickiego" Roman Brandstaetter i jako znawca sztuki pisania wierszy wyraził swoją opinię słowami, które zostały umieszczone na tylnej okładce tomiku, jaki dziś trafia do naszych rąk. Pozwolę sobie zacytować fragment tego tekstu, bo odsłania to, czego można doświadczyć podczas czytania utworów, zawartych w zbiorze:
"Powstały one na skrzyżowaniu liryki i filozofii, i stanowią kolekcję przepięknych delikatnych fresków, często o pastelowej tonacji. Ale pod tym pastelowym kolorem bije gorący żywioł poetycki. Czuje się jak ona wypływa z posłannictwa kapłana i człowieka, i jak harmonijnie - mimo wewnętrznego niepokoju - łączy ewangeliczną myśl ze smutkiem współczesnego człowieka. Nie może przecież być inaczej, skoro we wszystkich wierszach tego księdza nad "pomarszczoną linią życia" unosi się "Matka uśmiechu gotyckiego". Co za wspaniały obraz! Jakby wyjęty ze średniowiecznego hymnu".
Swoje uznanie dla Autora "poetyckich etiud" w ciekawy sposób wyraził ks. Józef Zawitkowski - biskup pomocniczy łowicki, poproszony przez ks. biskupa Edwarda Materskiego o napisanie wstępu do zbioru wierszy ks. Jerzego Banaśkiewicza. Zamiast wstępu pojawił się list o kształcie liryki inwokacyjnej, adresowanej do poety, wyraźnie nawiązującej do konkretnych tekstów i podejmowanych tematów.
Ten swoisty dyskurs, przeplatany cytatami, retorycznymi pytaniami, apostrofami, kończy ks. Biskup metaforycznie ujętym zwrotem:
"Oj, Wielki Ty jesteś, mój Radomski Jerzu. Kłujesz moje uczesane myślenie.
Dziękuję Waszej Wysokości".
Pełny tekst, zatytułowany "zamiast wstępu" znajdą Czytelnicy na początku książki.
Zbiór wierszy, ujęty w 8 cykli, poprzedza utwór zadedykowany Janowi Pawłowi II, co ma szczególną wymowę w roku 25-lecia pontyfikatu Ojca Świetego. (...)
Wszystkie wiersze tego zbioru są "zapisane liryką". Odsłaniają zazwyczaj bezpośrednio świat wewnętrznych przeżyć, myśli podmiotu mówiące z pozycji "ja" lub "my", który dzieli się radością, smutkiem, niepokojem, tęsknotą, wyraża miłość do Boga i ludzi. Czesto rozważa problemy egzystencjalne i zmusza do zastanowienia się nad życiem. Zechciejmy posłuchać tego głosu i poddać się sile oddziaływania poetyckiego słowa. Każdy wiersz inaczej porusza umysł i serce. Pozwolę sobie zwrócić uwagę Czytelników na utwory, które wywarły na mnie duże wrażenie. Słusznie powiada Autor, że "Wiersze się tylko czyta", bo wtedy najlepiej się je odbiera, toteż kiedy wypada o nich pisać, trudno jest dobrać odpowiednie słowa. Postaram sie więc zaledwie dotknąć czułej materii wierszy, ich tematyki i nastroju, a własne odczucia wesprzeć słowami wyjętymi z tekstów.
W pierwszym cyklu zatytułowanym "Twarze" poetycko zostały nakreślone wizerunki Matki Bożej, np. Madonny Czarnej
we wrzosach
i w kolorach
zebranych z tutejszych pól,
co obdarza
swoim zamyśleniem
stale wskazującym
na Syna,
Madonny z Krużlowej - Matki
uśmiechu gotyckiego...
zapatrzonej w nasze życie,
co
cieniem swoim
nasza niewiarą w miłość
uzdrawia. Wraz z innymi kłaniamy się
Pani ze Swarzewa
Madonnie rybaków
I ludzi ziemi.
Czy potrafimy odczuć, że
Tyle przestrzeni
Pomiędzy Nią a nami
A dotyka serca?
Czy otworzymy usta do modlitwy przed każdym Jej wizerunkiem, by otoczyła "nas dłońmi swymi"?
O
resztę promieni
gwiazdozbioru
Dobroci
prosi dla nas i dla
spotkanego
Człowieka o pomarszczonej linii
życia podmiot liryczny "Modlitwy do Madonny z Krużlowej".
Do głębokich refleksji skłaniają Czytelnika wiersze o przemijaniu, starości, śmierci. Mówi o tym utwór z cyklu "Chwil opisanie" o ćmie, która
potrącona nieopatrznym gestem
Runęła w swoją nicość
Zdarzyła się ćmie
Przygoda przemijania
W którą my dopiero idziemy
Niemal pewni
Że droga będzie bez kresu
Kiedy indziej poeta zadaje dramatyczne pytania:
Ile jeszcze jesieni
Do zapisania na schyłku lata (...)
Ile jeszcze chwil
Do tej jednej
W której smutek ziemi
Wypełni czas przetrwania
Na zawsze
Ile jeszcze dramatu między
Sekundą a wiecznością?
Przed poczuciem bezsensu istnienia ratuje wiara, że
życie
dojrzewa w ziemi
jak przed wiekami zatopione
lasy
i Rybak Wszystkich Mórz Świata
wyzbiera nas kiedyś
na klejnoty
bursztynowej komnaty
("Cmentarz w Karwi")
Trzeba więc umieć
obserwować wschody i zachody słońca
oddychać kolorami przestrzeni,
iść z nadzieją "po korzeniach życia, wydobyć ją "z rękawa Ewangelii, ze spotkania z drugim człowiekiem, bo "Człowiek jest to PUNKT, w którym niebo dotyka ziemi".
W omawianym zbiorze są nie tylko rozważania filozoficzne, ale i strofy pełne czułości, ciepła, np. o pachnących dzieciństwem ścianach rodzinnego domu, o matce, co chciała zasadzić "między słonecznikami...słowa" Swojego syna, bo przynajmniej "raz na dzień będą wpatrzone" w nią "twarzą". Są przywołania wakacyjnych wypraw nad morze ze studentami. Jest zachwyt dla uroków morza, lasu, jarzębin i wrzosów, ale i lęk, że "zdarzyć" się może "nuklearna awaria". Już
sondy kosmiczne
zakłócają porządek
gwiazd.
Stąd wołanie: "Boże ocal ten świat".
Potrzeba żywicy
na obłok kadzielny
Twojej chwały
Potrzeba traw i deszczów
By zieleń
Była nadzieją...
Potrzeba domów
W których człowiek czyni znak
krzyża
Na chlebie
Mowa też o innym chlebie i stole,
na którym
słowo stało się Ciałem
Ziemia była stwarzana od nowa
Od nowa rosłem w siebie owinięty
szczelnie w
Liturgiczne szale
wyznaje ze wzruszeniem podmiot liryczny - kapłan rozumiejący dobrze swoje powołanie i służbę ludziom "którzy pytają o drogę", którym jest potrzebny "jak cień czasem - jak pogoda".
Niejednokrotnie przewija się na kartach zbioru motyw poety, jego samotności, niedoceniania za życia, zmagania sie z oporem słowa, kiedy
pochylony nad kartką
papieru
zmęczony niedosłownością
słowa...
podejmuje
trud -
atramentowy dialog
z myślą.
Jeżeli podniesie "twardy kamień" i odczuje
jego ostry brzeg
jak boli
będzie poetą.
Wielce Czcigodny Księże Infułacie, o tym, że jesteś poetą, powiedzieli Ci znawcy literatury, a na pytanie "czy słowa, które płyną jak żywica są potrzebne", usłyszysz odpowiedź twierdzącą jeszcze nie raz od czytelników Twoich wierszy, pełnych ekspresji i mądrości. Są potrzebne słowa i Twoja kapłańska posługa, by poruszać nasze stwardniałe serca, uwrażliwiać na dobro i piękno, by zmuszać do zamyśleń nad sobą i życiem. Dalej wykopuj "drogowskazy do nieba" i polecaj nas Patronce "dni najnowszych" - św. Teresie, nazwanej w "Epilogu serdecznym", zamykającym zbiór wierszy, Doktorem Małej Drogi. Niech obroni nas "przed bezdrożami" i ma Ciebie w swojej opiece.